Dziś rano (11.00 to już prawie południe, ale mniejsza o szczegóły 😉 na śniadanie przyrządziłem sobie kotlety z kaszki kukurydzianej. Choć w konsystencji nie udały się tak jak tego oczekiwałem, efekt wizualny jest co najmniej satysfakcjonujący:
Jak już napisałem – rewizja pierwsza nie wypadała idealnie. Kotlety okazały się bardzo suche, przez co danie musiałem uzupełnić o sos koperkowy. Kolejna rewizja przepisu powinna zawierać ugotowaną kaszy kukurydzianą i mniejszą ilość napoju sojowego (ugotowana kasza zawiera w sobie sporą ilość H2O.) Myślę, że taka modyfikacja spowoduje, że kotlety będą miększe i bardziej przyjemne w smaku.
Rewizja I
Składniki:
- 1 szkl. kaszki kukurydzianej,
- 4 łyżki mąki kukurydzianej,
- 1/2 szkl. oleju,
- 1/2 szklanki napoju sojowego (użyłem waniliowego, ponieważ innego nie miałem xD),
- mała główka cebuli,
- 1/4 papryki czerwonej,
- dowolne przyprawy.
Sposób przygotowania:
- Kaszkę, mąkę i przyprawy wymieszać w misce.
- Drobno pokroić cebulę i paprykę. Dodać je do miski z kaszką i wymieszać.
- Wlać do miski olej oraz mleko i dokładnie wymieszać.
- Po wymieszaniu w misce powinna znaleźć się bardzo gęsta masa, z której formujemy kotlety, obtaczamy je w bułce tartej i smażymy na patelni.
- Usmażone kotlety podałem na talerzu wraz z gotowanym pęczakiem podlanym oliwą, krojonymi pomidorami oraz rzodkiewką.
Inspiracja
Rewizja II
Wczoraj przygotowałem kotlety wg nowego, zmodyfikowanego przepisu. Po pierwsze kaszkę kukurydzianą ugotowałem. Spowodowało to, że kotlety są miększe, ale jednocześnie podniosło wilgotność wyrabianej masy.
Wilgotność zneutralizowałem 2-krotnie większą ilością mąki kukurydzianej, jednak nie polecam takiego scenariusza, ponieważ powoduje, że po upieczeniu kotlety są dość “zbite”. Zamiast zwiększać mąkę (zastanawiam się w ogóle nad jej eliminacją na rzecz kaszy manny), proponuję zmniejszyć do 50% ilość oleju. To tylko teoria, którą trzeba będzie zweryfikować w kolejnej rewizji przepisu :).
Rewizja III
Work in progress. TBD.